Witajcie, kochani!
Właśnie powiedzieliśmy pierwsze zdanie naszej nowej historii. Historii zwariowanej i pełnej nieoczekiwanych zwrotów akcji. Historii o miejscu tworzonym dla ludzi i o ludziach, których to miejsce stworzyło. Tak jakby od nowa. Bo gdy ktoś decyduje się, by wszystko rzucić i przeprowadzić się na wieś, to znak, że wielkie zmiany czekają za rogiem.
Gdy pewnego zimowego ranka ponad rok temu zadzwoniła do nas moja mama mówiąc, że wraz z mężem kończy pracować, mało tego- chce się przeprowadzić na wieś, roześmialiśmy się w głos. Od jakiegoś już czasu szukaliśmy naszego wymarzonego miejsca na wsi. I choć my myśleliśmy raczej o czymś "na weekendy", postanowiliśmy połączyć siły i szukać razem w jednej okolicy. To właśnie mama wyszperała w internecie (tak, tak- mama jest skomputeryzowana, a jakże!) ogłoszenie o nietypowej posiadłości na sprzedaż. A gdy poprosiła nas, abyśmy rzucili okiem, Darek aż podskoczył z podekscytowania.
- Przecież to Libella! - zakrzyknął.
Libella była dawniej ośrodkiem wczasowym pewnej znanej polskiej firmy chemicznej. Co roku do Libelli przyjeżdżały na letnie kolonie dzieci, w weekendy odbywały się wesela i urodziny. Na należącej do Libelli plaży odpoczywały rodziny z całej okolicy. Libellę znał doskonale mieszkający w okolicy szczuplutki, piegowaty chłopiec o ładnej buzi. Ganiał z kolegami po pobliskich polach i łąkach, i marzył. Marzył, że któregoś dnia zarobi tyle pieniędzy, by odkupić dworek i przywrócić mu dawną świetność.
Tym małym pieguskiem był Darek i właśnie się przekonał, że życie pełne jest zbiegów okoliczności, nazywanych przez jego narzeczoną (mnie) uśmiechami losu.
Później były już liczne rozmowy, umowy i przemowy. Zakup nieruchomości trwał prawie półtora roku. I choć przez cały ten czas pełni byliśmy obaw, czy się uda, nikomu do głowy by nawet nie przyszło, by zrezygnować. Prawda jest taka, że to nie my wybraliśmy to miejsce, ale to miejsce wybrało nas. Od pierwszych kroków postawionych w zabytkowej alei akacjowej prowadzącej do dworku wiedzieliśmy, że tu jest nasze miejsce.
Prawda jest taka, że gdyby kilka lat temu ktoś powiedział nam, że zostaniemy właścicielami dworku na wsi, że będziemy prowadzić w pobliżu hotel i że zamieszkamy tak blisko rodziny, prawdopodobnie nie uwierzylibyśmy w ani jedno słowo. Dziś wiemy już jednak, że życie pełne jest tych uśmiechów losu. Czasami trzeba tylko pozwolić sobie, na tę odrobinę odwagi, która prowokuje do zmiany.
Zapraszamy Was serdecznie do śledzenia naszych losów. Jeśli przebrnęliście przez ten krótki wstęp powyżej, to wiecie już, że mamy raczej nierówno pod sufitem. W związku z tym zapowiada się ciekawie :)
Na blogu opowiemy Wam więcej historii o dworku w Popielżynie-Zawadach nad Wkrą. Po drodze postaramy się nie zanudzać Was ckliwymi opowieściami (choć tu niczego nie obiecuję, mam skłonności w tym kierunku) i przedstawić proces przywracania temu miejscu dawnej świetności.
Kupiliśmy dworek. To pierwsze zdanie tej opowieści. Kolejne zdania napisze samo życie.
Zapraszamy!
Bardzo się cieszę, że spełniają się Wasze marzenia!
OdpowiedzUsuńPowodzenia w remoncie, z pewnością chętnie do Was zajrzymy, jeśli hotel będzie z tych psiolubnych :)
A, no i jeszcze będę czekać na ckliwe opowieści, bardzo je lubię :)
Pozdrowienia!
K&T
jackterror.blogspot.com
Dziękujemy :)
UsuńGratulacje piękny dworek z duszą. Będę zaglądała.
OdpowiedzUsuń
Usuńdziękujemy i zapraszamy :)
Piękny dworek! Wiem, że o koszty nie wypada pytać, ale takie pytanie prędzej czy później zawsze się pojawia. Jeśli możecie powiedzcie coś o kosztach takiej nieruchomości?
OdpowiedzUsuńDziękujemy, ale o takich sprawach możemy chętnie porozmawiać w rozmowie prywatnej ;)
UsuńBardzo się cieszymy że ktoś kupił to cudowne miejsce. Przejeżdżamy czesto do Popielżyna bo mamy tam domek i bylismy na otwarciu plazy. Jestescie cudowni :-)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszymy że ktoś kupił to cudowne miejsce. Przejeżdżamy czesto do Popielżyna bo mamy tam domek i bylismy na otwarciu plazy. Jestescie cudowni :-)
OdpowiedzUsuń