Słowo klucz. I drzwi, które otwiera. Drzwi do tego, co znane. Do tego, co w sercu było zawsze, a tylko na moment znikło gdzieś z widoku. Pod gęstą mgłą utkaną z ludzkich spraw.
Po kilkuletniej przerwie wracamy do bycia z Wami. I do opowiadania Wam tej naszej historii- cudownej opowieści o miejscu i o ludziach, którzy znaleźli tu swoje miejsce na ziemi.
Kilka lat temu rozpoczęliśmy snucie tej opowieści. Wystarczyło postawić na początku te dwa magiczne dla nas słowa. Kupiliśmy dworek...
Potem? Potem działo się wiele. Wiele wzlotów i upadków. Wzloty nas uskrzydlały. Dzieliliśmy się z Wami naszymi małymi sukcesami i marzeniami. Zapraszaliśmy Was wirtualnie do uczestniczenia w życiu naszej wesołej ferajny. Upadki uczyły trudnej sztuki lądowania na grząskim gruncie. O tym, że grunt potrafi być grząski- zwłaszcza gdy w grę wchodzi prowadzenie i rozwijanie działalności w naszym kraju... O tym pisać nie trzeba, bo to oczywista oczywistość, której każdy z nas doświadcza na własnej skórze ;)
Grunt bywał grząski również z powodu dziwnych, poplątanych i zagmatwanych losów ludzkich. Ale o tym, też pisać nie będę. Bo jeśli coś wiem o życiu na pewno, to właśnie tę jedną rzecz. Że wszystko jest potrzebne. I z czasem nawet to, co bolało i wydawało się niezrozumiałe... Zaczyna pasować do reszty. I układa się w piękną mozaikę zwaną życiem.
Tak więc na kilka lat przerwaliśmy opowiadanie naszej historii. Na kilka lat nie było tych rąk, które teraz błądzą po klawiaturze wystukując słowa i snując dalsze losy dworku w Popielżynie-Zawadach. Naszego dworku. Naszego miejsca.
Ale czy to oznacza, że nasza przygoda się skończyła? Czy sam fakt, że ktoś na moment przestaje opowiadać historię oznacza, że ona przestaje się wydarzać? Nic podobnego.
Z ogromną radością wracam do pisania. I ponownie zapraszam Was do śledzenia naszych losów zarówno tutaj na blogu, jak i na facebooku, oraz na stronie internetowej naszej Plaży na Zawadach. Jeśli pozwolicie, stanę się ponownie narratorem tej opowieści i oprowadzę Was po naszej bajce. I obiecuję, że już nie zamilknę. Opowiem Wam o tym, jak pachną u nas spadające na ziemię złote liście przykryte poranną mgłą. I jak błyszczą w słońcu delikatne fale na rzece. Opowiem o aromacie placka z jabłkami, który właśnie piecze moja mama. I o ciepłych psach leżących u moich stóp, gdy piszę. Wspomnę o naszych planach i pomysłach i kto wie... Może już niedługo zaproszę Was do nas. Nie tylko na plażę.
Tymczasem spójrzcie tylko, jak pięknie tu było u nas, gdy na moment zamilkłam :)
Lubie historie ktore nigdy sie nie koncza🍀
OdpowiedzUsuńJa też :)
UsuńI ja :)
UsuńNareszcie Wracacie :)
OdpowiedzUsuńCzekam na każdy wpis.
Pozdrawiam i ściskam
Ewa Żaglewska
Dzięki :) Będziemy Was teraz zasypywać opowieściami. Jeszcze będziecie mieć nas dosyć :)
UsuńBrakowała Waszych opowieści.Cieszę się,że wracasz:)
OdpowiedzUsuńWitaj.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje wpisy. Cieszę się z powrotu. Poproszę o zdjęcia Bozi. Dawno jej nie widziałam. M.P.
O Bozi szykuje się cały osobny wpis :)
Usuń